sobota, 19 stycznia 2013

28/Cz. 2 . Bliźniaki.?!        Cz. 1

Poszłam do łazienki razem z Louisem i wzięliśmy wspólną, tak na marginesie to zrobiliśmy to pod prysznicem. Brakowało mi tego uczucia. W pokoju wszystko powtórzyliśmy. Byłam taka szczęśliwa, że znowu jesteśmy razem i mam go obok siebie. Później zasnęłam w jego ramionach.
Rano obudziłam się w znakomitym humorze. Lou jeszcze spać, więc postanowiłam go obudzić. Na całej jego twarzy zaczęłam składać namiętne pocałunki. Usiadłam na nim i całowałam jego nago tors, aż dojechałam do jego przyjaciela. Louis uniósł moją głowę i złożył na ustach namiętny pocałunek. Podczas pocałunku ponownie wszedł we mnie (byliśmy nadzy po wczoraj).
                                                                    3 tygodnie później.
Dzisiaj znowu źle się czułam ostatni tydzień praktycznie cały przeleżałam w łóżku. Nicol cały czas siedzi ze mną. Chłopcy niestety wyjechali w trasę i wrócą dopiero 24 grudnia rano.
-Nie musisz tu ze mną siedzieć wiesz nie?-spytałam moją przyjaciółkę
-Ale chcę, to co robimy.?
-Sprawdź, czy są jakieś tabletki na zawroty głowy.- moja przyjaciółka poleciała na dół. Nagle mała Darcy zaczęła płakać. Wzięłam ją na ręce i chodziłam po całym pokoju w kółko kołysząc. Momentalnie się uspokoiła.
-Byłabyś dobrą matką- powiedziała moja przyjaciółka a ja odwróciłam się do niej przodem.
-Dzięki, masz je?
-Tak- wzięła małą ode mnie i podała tabletki. Od razu wzięłam dwie i zapiłam sokiem pomarańczowym. Położyłam się na łóżko i dopóki nie poczułam się lepiej wpatrywałam się tępo w sufit. Później zeszłam na dół. W salonie zastałam Nicol, która karmiła Darcy. Wyglądało to tak słodko i pomyśleć, że gdybym nie poroniła to też bym tak karmiła swoje dziecko.
-To co robimy.?-spytałam moją przyjaciółkę
-Idziemy do centrum.?
-Jasne, czekaj, tylko się przebiorę- wbiegłam do pokoju i ubrałam : http://stylistki.pl/szkoola-221789/ się. Zrobiłam także lekki makijaż i powędrowałam z powrotem do salonu. Zapakowałyśmy małą do wózka i poszłyśmy do centrum. Najpierw poszłyśmy na szejka, potem pochodziłyśmy trochę po sklepach i o 17 wróciłyśmy do domu. Nicol umyła Darcy i położyła spać. Rozsiadłyśmy się w salonie i zaczęłyśmy oglądać film LOL. Powędrowałam do kuchni i zrobiłam sobie ogromną miskę płatków. Poczłapałam z nimi do pokoju, gdzie je zjadłam. Położyłam się do łóżka i od razu zasnęłam.
                                                                               3 tygodnie później
Okazało się, że te wszystkie zawroty głowy, mdłości itp. są spowodowane ciążą. Teraz noszę luźne ubrania. Nicol na razie nic nie wie. Zdaję sobie sprawę, że za niedługo się wyda. Chcę tą niewiedzę przeciągnąć jak najdłużej. Lekarz podejrzewa, że mogą to być bliźniaki, ale nie jest pewien. Oby nie.
Wstałam i poszłam do łazienki. Stanęłam przed wielkim lustrem i się w nim przejrzałam. Mój zaokrąglony lekko brzuch już było widać. Popatrzyłam jeszcze chwilę na niego i poszłam się ubrać : http://allani.pl/zestaw/564432 Zeszłam na dół, gdzie zastałam Nicol
-Kochana nie chcę ci nic mówić, ale przytyłaś-puściła mi oczko
-No coś ty- wywróciłam teatralnie oczami.
-Ale ja serio gadam
-Dobra, gdzie Darcy,?
-Śpi jeszcze. Dzisiaj przyjeżdża mama i bierze ją na tydzień, więc będziemy mogły zaszaleć-uśmiechnęłam się szeroko.
-Co masz na myśli.?-dopytałam ją
-Idziemy na imprezę, chcę trochę wypić- oznajmiła z entuzjazmem.
-Mogę iść potańczyć, ale nie będę pić
-Czemu?-mina jej zrzedła
-Dostałam drugą szansę i je zmarnować
-Proszę, tylko raz- zrobiła oczy kota ze Shreka
-Odpada- musiałam postawić na swoim i nie mogłam nic wypić. Nie chcę zaszkodzić tej małej istotce wewnątrz mnie. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę z serem. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i włączyłam wiadomości. Nic w nich nie było, więc włączyłam sobie fifę 13. Ta gra też mnie nudziła. Nikt mi nie przegada, ale ciąża robi swoje. W jednym momencie byłam szczęśliwa, a po chwili chciało mi się płakać, kompletnie nic mi się nie chciało. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżko- ciekawa byłam jak Louis na to zareaguje. Będzie mieć fajny prezent pod choinkę, a może nie fajny. Sama już nie wiem, ale wiem, że nie mogę się doczekać kiedy to maleństwo, lub maleństwa wyjdą na świat. Przykro mi z tego powodu, że moje mama nie zobaczy wnuków, boję się też, że stanie się jak zeszłym razem, czy poronię… Tym razem muszę wszystko zrobić, żeby dziecko urodziło się zdrowe.- usłyszałam dzwonek do drzwi. Zerwałam się z łóżka i ostrożnie zeszłam na dół. W salonie siedziała mama Nicol.
-Dzień dobry-przywitałam ją
-Witaj dziecko, dawno się nie widziałyśmy.- uśmiechnęła się promiennie
-Tak- pogadałyśmy jeszcze jakieś 10 min, później ona zabrała małą Darcy ze sobą. Nicol od razu po coś poszła i po krótkiej chwili wróciła z winem
-Chodź napijemy się-uśmiechnęła się
-Nie piję-powiedziałam stanowczo
-To tylko wino-namawiała mnie
-Nie, to znaczy nie- byłam nie ugięta
-Nie bądź taka- dalej nie odpuszczała
-Słuchaj nie chcę stracić kolejnego dziecka!!- krzyknęłam bez namysłu, dopiero później przeanalizowałam to co powiedziałam
-Ty w ciąży jesteś.?!- Nicol zrobiła oczy jak pięć złoty.
-Tak odpowiedziałam cicho.
-Ale fajnie-zaczęła piszczeć-dobra w takim razie obie nie będziemy pić- uśmiechnęłam się i gdzieś poszła. Po chwili wróciła z sokiem pomarańczowym
-Od razu lepiej- puściłam jej oczko
-Który miesiąc? 3?
-Chyba cię… 6 tydzień
-Nie żartuj… przecież ja taki miałam w 3, czy jakoś tak.
-Dobra, ale lekarz podejrzewa, że to bliźniaki
-Wow!-krzyknęła- No to Louis się postarał- śmiała się
-Cicho- powiedziałam z fochem na niby.
-Dobra. Ale będzie mieć prezent pod choinkę!-dalej się podniecała
-Oj tam, oj tam. Nawet nie wiem, czy będzie chciał to dziecko.
-Na pewno będzie chciał. Kocha cię, a ty jego. Jesteście dla siebie stworzeni.
-Dzięki. Idziemy na szejka.?
-Z chęcią.- wyszłyśmy z domu i powolnym spacerkiem poszłyśmy w stronę centrum handlowego. Na miejscu kupiłam sobie truskawkowego, a Nicol waniliowego. Później poszłyśmy na małe zakupy, bo musiałam sobie kupić jakieś luźne ubrania. W drodze do domu wstąpiłyśmy jeszcze po  pizzę, którą zjadłyśmy w mieszkaniu
-Idziesz na tą imprezę?
-Nie, bo ty nie możesz
-Zostanę tu, a ty idź.
-Na pewno?
-Tak- uśmiechnęłam się. Nicol pobiegła na górę się szykować, ja natomiast piłam mój sok…
                                                                                 24 grudnia(wigilia)( 4 miesiąc i 2 tygodnie ciąży)
(http://imageshack.us/photo/my-images/828/mrosniebrzuszek2.jpg/  dla wyobrażeń)
Obudziłam się o 8 i od razu poszłam do łazienki. Przeglądałam się w lustrze jak codziennie. Mój brzuch z dnia na dzień jest coraz większy. Poszłam do pokoju i ubrałam jeden z najluźniejszych swetrów jakie miałam i do tego spodnie z dresu. Zakryłam się kocem i poszłam na dół. W kuchni zrobiłam sobie płatki i poszłam do salonu. Tam przykryłam się dokładnie kocem i zajadłam się płatkami. Do pomieszczenia też weszła Nicol z Darcy. Ta mała już ma 6 miesięcy. To niewiarygodne jak ten czas leci. Włączyłam sobie Tytanica. Wzięłam małą na ręce i bawiłam się z nią, ale kątem oka patrzyłam na to co dzieje się na ekranie telewizora. Nagle usłyszałyśmy dzwonek. W tym momencie zaczęłam się stresować. Usłyszałam głosy w przed pokoju i zaraz po tym ktoś zasłonił mi oczy
-Hej Lou. Wszystkiego najlepszego słonko- pocałowałam go w usta.
-Dzięki. Dostanę potem prezent.?
-Jakiś tam tak…
-Powiedz jaki…
-Na razie nie.- nagle Harry wziął Darcy mi z rąk i zaczął się z nią bawić. To było takie słodkie. Jak tylko sobie pomyślę, ze za cztery miesiące też tak będę to aż uśmiech mi się na twarzy maluje.-Chora jesteś, że tak pod kocem siedzisz.?-spytał mój niebieskooki książę.
-Zimno mi-skłamałam, bo o ciąży chciałam mu powiedzieć po kolacji
                                                                         19*
Właśnie zasiadaliśmy wszyscy do kolacji wigilijnej. Pomyśleć tylko, że rok temu nie znałyśmy chłopaków.
Po zjedzeniu każdy poszedł do choinki i rozpakowywał prezenty
-Powiedziałam, że mam prezent- powiedziałam do Lou i wszystkie pary oczu zwróciły się w moją stronę.-No więc- zrzuciłam koc i pokazałam mój duży już brzuch.- Nie bądź zły- powiedziałam do Louisa. Nic nie odpowiedział, tylko wyszedł. Rozpłakałam się. –Widzisz mówiłam ci, że tak będzie- krzyknęłam zapłakana do Nicol
-Nie martw się- powiedziała moja przyjaciółka.
-Dobrze się mówi- kontynuowałam dalej przez płacz.
-Ty go zdradziłaś?-zapytał Liam
-Za kogo mnie masz? Nigdy bym tego nie zrobiła
-Który to miesiąc, koniec 9 już?- spytał Niall
-Tu się jebnij- pokazałam na głowę
-To który?-spytał Zayn
-4 i pół około
-No to bardzo wielki jak na 4 i pół miesiąca
-Bo to bliźniaki- powiedziałam po cichu.
-Lou się postarał- zaśmiał się Harry. Zaraz po tym dostał sms-a- Louis jedzie na jakiś czas do rodziców, napisał mi tak
-Kurwa…-rozkleiłam się na dobre
-Nie przejmuj się-powiedział Zayn
-Mówiłam ci, że mnie nie będzie chciał- krzyknęłam do Nicol i poszłam do pokoju. Wzięłam kąpiel. Podczas niej poczułam kapnięcia. Pierwsze kopnięcia… Uśmiechnęłam się sama do siebie. Potem poszłam spać
                                                                           4 miesiące później
To już prawie 9 miesięcy, za tygodnie mam termin porodu. Mój brzuch jest jak balon. Z Louisem nie mam kontaktu. Co dziennie do niego dzwonię, ale on nie odbiera.
Wstałam tego dnia bardzo wcześnie. Polazłam do kuchni. Zrobiłam sobie tam kanapkę. Poczłapałam do salonu. Zastałam tam Nicol, co jest dziwne
-Gdzie chłopcy?
-Pojechali, wrócą wieczorem
-Okay-powiedziałam i poczułam skurcz. Z każdą chwilą stawały coraz silniejsze.-Nicki, to już, dzwoń po karetkę- powiedziałam do przyjaciółki. . Ta od razu zrobiła to o ca j a poprosiłam. Po 5 min pogotowie przyjechało. Nicol pojechała razem ze mną. Od razu wzięto mnie na porodówkę.


poniedziałek, 14 stycznia 2013

Gorąco polecam.!

Chciałabym wam polecić najlepszego bloga jakiego kiedykolwiek przeczytałam. Jest on przetłumaczony. http://99dayswithoutyou.blog.onet.pl/ z resztą sami zobaczcie ;-)

sobota, 12 stycznia 2013


27/Cz. 2. Odzyskałem cię.!

 Wzięłam głęboki oddech i wstałam z łóżka. Poszłam do pokoju lekarzy. Weszłam do środka, a obecnemu w pokoju doktorowi wypadł kubek z ręki. Podleciał do mnie i zaczął po rękach dotykać. 
-Ale jak to możliwe, przecież robiliśmy ci badania i nic, żadnych oznak życia. Chodź na prześwietlenie głowy.- zabrał mnie do jakiegoś pokoju i prześwietlił głowę- To niemożliwe.!-krzyknął
-Coś nie tak?
-Z badań wychodzi, że jesteś całkowicie zdrowa.
-Nie wie pan jak się cieszę. Mogę iść do domu.?
-Tak, ale masz co miesiąc na badania jeździć.- przebrałam się w swoje ciuchy i spacerkiem poszłam w stronę domu. Na miejscu postanowiłam wejść oknem. Z racji tego, że okno w pokoju Hazzy i Nicol było najniżej weszłam w nie. Gdy już miałam otwierać okno usłyszałam płacz dziecka. Szybko wlazłam do pomieszczenia. Wzięłam małą Darcy na ręce i od razu się uspokoiła. Do pokoju weszła Nicol i zemdlała. Wystraszyłam się, więc położyłam małą Darcy z powrotem do łóżeczka i podbiegłam do niej. Ulękłam i chwyciłam ją za rękę. Od razu nie obudziła.
-Aż tak ze mną źle, że mam zwidy- zaśmiała się
-Nie kochana, jestem prawdziwa- powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Śmiała mi się w twarz.- Aż tak źle wyglądam?- też się zaśmiałam
-Śmieję się z siebie, że moja zwida próbuje mi wmówić, że jest prawdziwa- śmiała się jak głupia. Westchnęłam i wzięłam małą na ręce- No super moje zwidy moją córeczkę na rękach noszą- śmiała się. Zeszłam na dół.
-Z czego Nicki się tak śmiałaś?-spytał Harry. Weszłam do salonu . –Boże duch porywa mi dziecko.!- darł się Harry
-Ludzie opanujcie się. Jestem prawdziwa. Boże ogarnijcie się- powiedziałam lekko zdenerwowana
-Nie możesz być prawdziwa!- krzyknął Louis
-Jestem kochanie, gównie dla ciebie wróciłam. Dostałam drugą szansę i chcę ją wykorzystać. Żyję i jestem prawdziwa.
-Dobra, nie pytam się jak się to stało. – powiedział z uśmiechem Louis- Wyjdziesz za mnie?
-Oczywiście- rzuciłam mu się na szyję i namiętnie pocałowałam. Przy pomniała mi się obietnic, postanowiłam, że zrobię to dzisiaj w nocy.
-O czym ty tak myślisz.?
-O niczym. Tak cię kocham.- uśmiechnęłam się najładniej jak umiałam.
-Też cię kocham. – przytuliłam się do niego najmocniej jak tylko umiałam. Do wieczora siedzieliśmy i oglądaliśmy jakiś durny film.

wtorek, 8 stycznia 2013

26/Cz.2 .A może jednak.!                  PROLOG

                                                                       Patricia*
Stałam przed olbrzymią bramą. Po chwili się otworzyła. Zobaczyłam przed sobą człowieka. Wiedziałam, że to Bóg
-Proszę, chcę tam wrócić, tylko o to proszę, zrobię wszystko co będziesz chciał, tylko proszę chcę tam wrócić. Kocham go ! Proszę- mówiłam błagalnie
-Mogę zgodzić się na rozejm. Urodzisz bliźniaki- powiedział po chwili
-Co tylko chcesz, tylko chcę tam wrócić. Mogę nawet czwórkę urodzić, ale błagam, chcę tam wrócić. Kocham go tak bardzo.! Proszę
-Dobra, ale pamiętaj bliźniaki. - posłał mi oczko. Pstryknął palcami  i w mgnieniu oka znalazłam się w swoim ciele. Otworzyłam oczy, które od razu zalały się łzami.

****************************************************************************************
Teraz będę do nowych rozdziałów dopisywać Cz. 2, czyli 2 część opowiadania ;-)

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Cześć,!
Tak oto dodałam ostatni rozdział 1 części tego opowiadania. Myślę, że was tak bardzo nie zanudziłam.
Mam propozycję: Jeszcze dzisiaj dodam prolog 2 części, a wy ocenicie, czy mam dalej pisać, jak nie, to usunę go i zostanie tylko jedna część. Jednak myślę, że zostanę z wami dłużej.! Chcę dla was dalej pisać. Jakby co to będę miała drugiego bloga. ;-P

25.Zegnajcie.!                        EPILOG

9 dni później*
Już na nic nie mam siły, coraz częściej mdleję. Postanowiłam zgłosić się do kliniki. Chłopaki po namowach też się zgodzili. Podjechaliśmy pod wielki budynek. Byłam już tak słaba, że Lou niósł mnie na rękach. Przyjęli mnie od razu. Moja sala miała kolor błękitny, w moim ulubionym kolorze. (WŁĄCZ :
http://www.youtube.com/watch?v=HnByAFUzHOk ) Leżałam na łóżku, a obok mnie byli chłopcy i Nicol. Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Coś podejrzewałam, że to już, że czas się pożegnać. Do oczu napłynęły mi łzy
-Byliście dla mnie jak rodzina, kochałam was, dwóch pajaców nawet bardziej. Stare dobre czas, ale one już minęły. Pamiętajcie, co mi obiecaliście i, że zawsze będę z wami. Będę za wami chodzić, żeby wam się nic nie stało. Jak chcecie możecie mieszkać w tym domu, nie będzie mi potrzebny, bo mnie nie będzie. Nicol, w kopercie na szafce masz to co ci obiecałam. Harry błagam dbaj o nią. Liam dzięki za wszystko. Zayn pomimo małego incydentu byliśmy przyjaciółmi i nie tylko. Niall podziwiam cię za ten optymizm. Louis kocham cię bardzo, nie chcę cię opuszczać. Idę do Naszej córeczki. Nicol, byłaś dla mnie jak siostra. Kocham cię
-Nie, tylko się nie żegnaj- krzyknęła Nicol
-Przepraszam za wszystko…- nie dopowiedziałam wszystkiego, bo zamknęłam oczy. Zobaczyłam wszystko z góry, histerycznie płaczącą Nicol i Louisa. Chłopaków w łzach i moje martwe już ciało. Chciało mi się już płakać, ale nie umiałam uronić ani jednej łzy. Byłam chyba w niebie. Cały ból, cierpienie i świadomość, że umrę zniknęły.
                                                                           Nicol*
Nie, ona nas opuściła. Nie wytrzymam bez niej. Przypomniałam sobie te wszystkie chwile z nią, te dobra i niestety te złe, Kłótnie też nam się zdarzały, ale krótkie. Byłyśmy dla siebie jak siostry. Cóż teraz czeka mnie życie bez niej. Jedno wiem na pewno: życie już nie będzie takie samo i nigdy nie znajdę takiej przyjaciółki jak ona. Była dzielna do końca, zostanie ona moim wzorem. Szpital za nas poinformował rodzinę. My wróciliśmy do domu. Gdy weszliśmy uderzyła w nas taka pustka. Łzy jeszcze bardziej poleciały mi z oczu. Niebyło jej na ziemi godzinę a mi jej już tak bardzo brakowało. Usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy ją wspominać. Woleliśmy płakać, że jej nie ma, niż o niej całkowicie zapomnieć…

24. Czyli jednak umrę ;(

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół
-Cześć!-krzyknęłam i przytuliłam przyjaciółkę
-Hej- powiedziała cicho. – Jak tam.?
-Dobrze, lepiej powiedz jak ty się czujesz?
-Wolisz realną, czy nierealną wersję?”
-No realną
-Okropnie. W głowie mi się kręci, cały czas mnie boli
-Kocham cię jak siostrę
-Ja ciebie też. Mogę zobaczyć tego małego aniołka?
-No jasne, chodź- pociągnęłam ją za rękę i poszliśmy na górę
                                                                                Patricia*
Poszłam do pokoju jej i Hazzy. W łóżeczku obok ich łóżka leżał noworodek. Był ubrany cały na różowo, co oznaczało, że jest to dziewczynka.
-Jak ma imię?
-Darcy, a na drugie Patricia
-Jak słodko. Mam nadzieję, że kiedyś opowiesz jej o mnie.
-Na pewno kochana. Nic nie da się zrobić?
-Nic. To nieuniknione. Za dwa tygodnie już mnie z wami nie będzie.
-Powiesz chłopakom?
-Po chrzcinach
-Okay. Jutro są
-Idziesz na zakupy.?
-No jasne
-Ja stawiam
-Kochana jesteś
-Aha, potem chcę ci tą całą kasę dać.
-Jaką?
-Po mamie
-A babcia?
-Ona jej nie chce
-Ale naprawdę mi ją dasz?
-Tak- buszowałyśmy długo po sklepach później poszłyśmy na szejka. Byłam naprawdę zmęczona. Przez chorobę o wiele szybciej się męczyłam. Nicol chyba to zauważyła , bo poszłyśmy do domu. Od razu poszłam do mojego pokoju i wzięłam kąpiel, później poszłam spać.
Obudził mnie okropny ból głowy. Poleżałam chwilę. Później do pokoju weszła Nicol
-Za godzinę do kościoła idziemy
-Okay. Chłopcy wiedzą, że tu jestem.?
-Nie
-To dobrze, zejdę za 40 min. Jak nie do 50 to przyjdź tu, bo czasami mdleję
-Dobra-widać była bardzo smutna. A jaka miała być? Jej jedyna przyjaciółka ma umrzeć.  Sama wewnętrznie cały czas płaczę. Jeśli mam być szczera… to boję się… boję się jak cholera… boję się śmierci. Mam 18 lat, całe życie przede mną. Popatrzeć na to wszystko ogólnie, to wydawało by się, że urodziłam się po to, by młodo umrzeć. Bardzo żałuję, że nie zasmakowałam jak to jest być matką, że byłam taka niemiła czasami, że ćpałam, piłam, paliłam, nie wykorzystywałam życia i nie spełniłam swoich marzeń. Tak bardzo bym chciała, żebym teraz obudziła się i okazało się, że to wszystko sen. Na pewno bym  walczyła o Louisa. Nie poddała się tak szybko. Zdrowie… ci co je mają nie dostrzegają tego, myślą, że są nieśmiertelni. Też tak myślałam jeszcze pół roku temu. Jedno wiem na pewno, nigdy nie zaczęłabym trenować boksu. To wszystko przez to cholerne uderzenie w głowę. Oddałabym wszystko, by być tylko zdrowa i nie żyć ze świadomością, że zostały mi 2 tygodnie życia
Ubrałam się:
http://allani.pl/zestaw/559004, uczesałam i zrobiłam makijaż. Niestety on niewiele dał, bo było widać moje opuchnięte od płaczu oczy. Zeszłam na dół. Wszyscy na mnie dziwnie patrzyli.
-Przepraszam za wtedy. Wyjdź za mnie- uklęknął przede mną
-Nie mogę, Louis przepraszam. Powiem wam po chrzcinach, nie teraz-powiedziałam i ledwo powstrzymałam się od płaczu. Spojrzałam na Nicol. Jej oczy były pełne łez. Wszyscy wsiedli do auta i udali się do kościoła.
Po mszy pojechaliśmy do domu, byli zaproszeni: rodzice Harrego i Nicol. Zrobiliśmy małe przyjęcie. Oczywiście nikt nic nie pił. O 21 ich rodzice poszli. Wszyscy ponownie usiedli w salonie. Patrzyli na mnie pytająco- Dobra, muszę wam powiedzieć- łzy leciały mi po policzkach.-Ja umieram, zostały mi 2 tygodnie życia. Już wiesz Louis czemu się nie zgodziłam, bo ze mną nie masz przyszłości. Wydaje się to takie nierealne, a jednak. Nie mam nawet 19 lat a już jestem skreślona. Moim jedynym marzeniem jest życie, ale ono się już nie spełni. Jest mi przykro jak cholera, ale także bardzo się boję. Czego…? Śmierci po prostu, boję się jej bardzo. Gdybym mogła, to bym cały czas płakała, ale to i tak nic nie da.- nagle zakręciło mi się w głowie i upadłam. Jak dla mnie zbyt wiele emocji. Na szczęście zaraz się ocknęłam. –Obiecajcie mi jedno, będziecie dbać o siebie, chodzić do lekarza i badać się. Chcę, byście żyli długo.-ledwo to wydusiłam przez łzy. Nic nie widziałam. Nikt się nie odezwał. Byli w szoku chyba
-Tak nam przykro-zaczął Liam.
-Mnie też. Zawsze będę z wami.-próbowałam się uśmiechnąć.- To co zamawiamy pizze?
-Jasne- odezwał się Niall. Przywieźli pizzę. Zjedliśmy ją. Później obejrzeliśmy romansidło. Rozeszliśmy się po pokojach. Nie chciałam sama spać, więc poszłam do Louisa. Objął mnie i zasnęliśmy.

23. Boję się

                                                                              Nicol*
Jak ten dupek wróci do domu, to wydrapię mu oczy. Nie wybaczę mu tego, co zrobił Patrici. Jeszcze nigdy nie widziałam jej tak smutniej. Poszłam do Harrego i wszystko mu opowiedziałam.
-To do Louisa nie podobne. Szkoda, byli  dobrą parą.
-Tak. Obiecaj, ze ty mnie nie zostawisz nigdy Harry
-Obiecuję kochanie- pocałował mnie czule.
                                                                             10 dni później
Już 10 dni nie ma Patrici. Tak bardzo mi jej brakuje. Za tydzień będzie 8 miesięcy jak jestem w ciąży.
Usłyszałam trzask drzwi. Zobaczyłam Louisa
-Ty pajacu, jak mogłeś jej to zrobić?
-Cicho, uświadomiłem sobie, że tylko ją kocham. Jest w domu?
-Nie
-A gdzie jest?
-W domu
-Pytałem się, czy jest w domu przecież
-Nie tu w domu, wyjechała 10 dni temu, przez ciebie. Nie zdziwiłabym się, gdyby ci nie wybaczyła.-krzyknęłam. Nagle poczułam skurcz. Po chwili był nie do zniesienia.-Louis, dzwoń po karetkę.- wystraszył się i od razu wykonał telefon. Po 5 min byli już u nas. Zabrali mnie do szpitala. Tam od razu zabrali na porodówkę. Urodziłam cesarskim cięciem. Dziewczyna była wcześniakiem. Od razu zabrali ją na odział intensywnej terapii dla noworodków. Przenieśli mnie na salę. Później przyszedł do mnie Harry. –Co z naszą córeczką?
-Wszystko dobrze, urodziła się trochę za szybko, ale jest dobrze.-uśmiechnęłam się
-Kiedy stąd wyjdziemy?
-Jutro. Z małą wszystko jest w porządku i możemy. A właśnie jak ją nazwiemy.?
-Darcy?
-Dobra-powiedział uśmiechnięty.- Od zawsze podobało mi się to imię.
                                                                          2 dni później*
Jesteśmy już z Darcy w domu. Postanowiłam zadzwonić do Patrici.
-Cześć- powiedziałam radośnie
-Cześć- powiedziała to, że ledwo co usłyszałam
-Stało się coś poważnego?
-Nicol, ja się boję. Mam guza mózgu i zostało mi 2 tygodnie życia. Boję się, nie chcę tak szybko umierać- płakała mi do słuchawki
-Nic się nie da zrobić?-spytałam ze złazami w oczach
-Już nie. Boję się. Jestem młoda, nie dożyję nawet 19.- totalnie się rozkleiła.
-Przyleć do nas- powiedziałam już płacząc.
-Nie mogę, chcę spędzić te ostatni dni z rodziną. Jak tam brzuszek?-zmieniła temat
-A dobrze 2 dni temu urodziłam zdrową córeczkę
-Gratuluję. Też bym tak chciała- znowu się rozpłakała
-Chcesz być chrzestną?
-No jasne. Kiedy chrzciny?
-Za 2 dni
-Przylecę na jeden dzień.
-Kochana jesteś
-Dzięki. Pogadamy potem- rozłączyła się. Dopiero teraz dotarło do mnie, że za 2 tygodni stracę moją jedyną przyjaciółkę. Gdy trochę się ogarnęłam zeszłam na dół razem z Darcy
-Co się stało, płakałaś?-spytał troskliwie Harry
- Nie -Poszłam umyć małą i uśpiłam ją. Później sama poszłam spać razem z Harrym.

22.To koniec mojej przygody z 1D?

                                                                                     Pół roku później
W czasie tych 6 miesięcy pomijając fakt, że moja ciąża jest zagrożona i Lou mi się oświadczył prawie nic się nie wydarzyło.  Bardzo martwiłam się o to maleństwo. Tak bardzo chciałam zostać mamą. Widać już obudził się we mnie instynkt macierzyński…
Obudziłam się około 6 z okropnym bólem brzucha. Do głowy od razu przychodziły mi czarne scenariusze. Po 30 min nie wytrzymałam i obudziłam Louisa
-Dzwoń po karetkę, coś niedobrego dzieje się z naszą córeczką.-powiedziałam przez zaciśnięte zęby z bólu. Od razu wykonał moje polecenie. Minęło 10 min i pogotowie przyjechało. Może było to tylko 10 min, ale dla mnie wieczność. Już nawet nie bałam się o siebie, tylko chciałam, by to maleństwo przeżyło. W karetce straciłam przytomność
Obudziłam się w białej Sali. Pomacałam mój brzuch. Był zupełnie płaski. Obok mnie siedział Louis. Lekko szturchnęłam go.
-Co się stało?-spytałam go ze łzami w oczach
-Poroniłaś-powiedział cicho, a po jego policzku zaczęły spływać łzy. Sama też się rozbeczałam.
                                                                               3 dni później*
Siedziałam na tarasie w moim pokoju. Dzisiaj po raz pierwszy nie było przy mnie Louisa. Całe te 3 dni przepłakałam. Wiedziałam, że to moja wina. Nie jestem nawet na tyle silna, by urodzić dziecko. Nawet nie wiem kiedy zrobiło się ciemno. Poszłam do łazienki i umyłam się. Później poszłam spać.
Tej nocy także męczył mnie ten sam koszmar. Śniła mi się nasza córeczka, która mnie zabija. Z tyłu stoi Louis i się uśmiecha. Obudziłam się cała zalana potem momentalnie się rozpłakałam. Zeszłam na dół. Nie rozświeciłam światła. Nalałam sobie soku. Nagle ktoś wszedł do domu. Jak później się okazało był to Louis. Byłam ciekawa czemu wraca o … 3 nad ranem. Wypiłam napój i poszłam s powrotem do pokoju. Miałam nadzieję, ze zastanę tam Lou, ale się przeliczyłam. Położyłam się do łóżka i znowu zasnęłam.
Obudziłam się jak codziennie w bardzo złym humorze, zeszłam na dół w piżamie. Akurat Lou gdzieś wychodził. Spojrzałam na niego smutno, ale on nic sobie z tego nie zrobił i wyszedł. Nalałem sobie soku i poszłam usiąść do salonu. Siedziałam tak cały dzień z nadzieją, że zaraz wróci Louis, ale przeliczyłam się. O 2 w nocy odpuściłam i poszłam spać do swojego pokoju.
Obudziłam się sama. Zeszłam na dół tak jak wczoraj. O dziwo Lou był w kuchni jeszcze nawet nie ubrany.
-Pakuj się jedziemy na wakacje-powiedział z uśmiechem. Od razu pobiegłam na górę i spakowałam wszystko, gdy zniosłam walizkę na dół Louis już też tam był z bagażem.
-Kiedy jedziemy?
-Za 2 godziny, idź się ubrać.- pobiegłam na górę i ubrałam się:
http://stylistki.pl/na-wyjscie--226881  . Zrobiłam lekki makijaż. Później ze wszystkimi się pożegnaliśmy i pojechaliśmy na lotnisko. Lot trwał 2 godziny. Byliśmy nad polskim morzem. Przebrałam się w bikini, a Lou w kąpielówki i poszliśmy na plażę. Nasz spokój nie trwał długo
-Cześć jestem Eleanor, przyjaciółka Louisa.
-Cześć- odezwał się Louis i przytulił dziewczynę. Zaczęła się pomiędzy nimi dyskusja. Postanowiłam pójść do hotelu. Tak jak myślałam nawet nie zauważył, że poszłam. Położyłam się na łóżko i zasnęłam
Gdy się obudziłam zobaczyłam Lou przy oknie. Widać myślał nad czymś.
-Cześć-powiedziałam cicho
-Mam ci coś do powiedzenia. Nie jestem pewien swoich uczuć. Kocham i ciebie i Eleanor. Nie potrafię między wami wybrać. Przepraszam- do oczu napłynęły mi łzy. Ściągnęłam pierścionek i oddałam mu go. Popatrzyłam na niego smutnymi i zapłakanymi oczami. Później spakowałam wypakowane moje rzeczy i poleciałam do domu. Czyli był ze mną ze względu na ciążę. Weszłam do domu i położyłam walizkę. Poszłam do kuchni. Zastałam tam Liama
-Przecież dzisiaj rano polecieliście, gdzie Louis.
-Szczerze?... Gówno mnie to obchodzi gdzie on jest.
-Co się stało.?
-Zostawił mnie dla Eleanor.
-Już ja mu wygarnę!
-Nie, ja wyjeżdżam. Jeszcze tylko pożegnam się z Nicol i lecę do domu. Bez obaw możecie tu mieszkać. Przepraszam, nie mogę tak.- poszłam do Nicol i opowiedziałam jej wszystko. Później pojechała ze mną na lotnisko. Wsiadłam do samolotu i poleciałam do domu, do USA.

Cześć.!
Wpadłam na genialny pomysł. Tylko nie wiem, czy opłaca się to pisać ;D Zobaczymy! ;*

niedziela, 6 stycznia 2013

Hej.! Mam już napisany koniec. Więc niedługo się chyba będziemy musieli pożegnać. Szkoda.! Teraz chciałam was przeprosić za błędy, i jakieś niedopracowania. ;*
Dziękuję za wejścia. Proszę o komentarze ;*
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób ( informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował!"
Zostałam nominowana do Liebster Award przez Oktawia Kaczmarek. Oto odpowiedzi na pytania:
1. Ile masz lat?
Mam 13 lat
2.Od kiedy jesteś fanką One Direction.?
Fanką jestem od końca sierpnia 2011 roku.Praktycznie odkąd pierwszy razu usłyszałam What Makes You Beautiful.
3.Jakie masz zainteresowania?
Kocham pisać i czytać blogi z opowiadaniami o One Direction, moda i trochę śpiew.
4.Tolerujesz Haylor?
Nie lubię jej, ale nic nie mam do ich związku.
5.Ulubieniec z One Direction?
Moim ulubieńcem jest Niall Horan
6.Jaki kraj chciałabyś odwiedzić?
Oczywiście Wielka Brytania, ale także Chorwacja
7.Uprawiasz jakieś sporty?
Nie.;-)
8.Czekolada, chipsy, czy żelki?
Czekolada
9.Twoja ulubiona piosenka z płyty Take Me Home?
Nobody Compares
10. Twój ulubiony kolor?
Błękitny, ale ogólnie niebieski
11.Czego nauczyli cię chłopcy z 1D?
Nauczyli mnie walczenia o coś czego się chce. Tylko przez pracę można osiągnąć sukces;-)
Oto nominowane blogi:
http://storyaboutgirlwhichfoundlove4ever.blogspot.com/
http://party-hard-1d.blogspot.com
http://mysummerloveon1d.blogspot.com
http://moments-smile-love.blogspot.com
A oto moje pytania:
1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat?
3.Od kiedy jesteś fajną 1D?
4. Ulubiony kolor.?
5.Ile masz wzrostu.?
6.Jaki masz kolor oczu.?
7.Kocha z One Direction lubisz najbardziej.?
8.Mieszkasz w mieście, czy na wsi?
9.Masz rodzeństwo.?
10.Ulubiona piosenka( nie od 1D)
11.Kto ma najlepszą dziewczynę z 1D?












21. Wszystko się wali. Cz, 2/ Może coś będzie dobrze?!

Czasami łzy mi leciały. Wstałam z łóżka i ubrałam się : http://stylistki.pl/louis-tomlinson-wersja-damska-155298/ . Zeszłam na dół. Siedział tam Zayn
-Fajnie wczoraj księżniczko było. Co Louis ci nie uwierzył, że cię zgwałciłem? On zawsze będzie mi wierzył. Uwierz taka sytuacja zdarzy się nie raz.- łzy cisły mi do oczu, ale nie płakałam. Podeszłam do niego i dałam mu z liścia. Później wyszłam. Udałam się do studia tatuażu  i wytatuowałam na brzuchu napis: People are gone, but the pain remains. Później poszłam do fryzjera i przefarbowałam włosy.  Byłam zadowolona. Teraz dopiero zauważyłam jaka jestem podobna do Hanny Montany. Hehe kopia jej. Z racji tego, że dziś byłam umówiona na wizytę u ginekologa udałam się tam od razu. Dobrze, że nie było dużej kolejki. W gabinecie pani doktor mnie pobadała.
-Gratuluję pani- powiedziała, a ja popatrzyłam na nią z miną WTF.-Jest pani w drugim tygodniu ciąży
-Że co będę??!! Nie, nie mogę.!-krzyczałam, byłam cała roztrzęsiona. Z oczu poleciały mi łzy. Wyszłam z gabinetu i poleciałam do parku. Podciągnęłam nogi do klatki piersiowej i objęłam je rękami Teraz nie miałam z tym trudności, bo brzuch jest jeszcze płaski.  Po godzinie niepewnie poszłam do domu.
-Coś ty z włosami zrobiła.!-krzyknęła Nicol.
-Zmieniałam.
-Kurde, ale fajnie ci. Ty płakałaś?-spytała i usiadła obok mnie na kanapie.
-Nie mam co zaprzeczać
-Co się stało?
-Jestem w  ciąży-powiedziałam tak cicho, że nie wiem czy to usłyszała.
-Co zamierzasz z ty zrobić?
-Powiem Louisowi
-A jak to nie jego
-To drugi tydzień. To jego. Na 100%
-Jak chcesz. Radzę ci się pośpieszyć, bo on już kręci z jakąś laską.
-Dzięki- od razu poleciałam do jego pokoju. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Louisa jak całuje się z byłą dziewczyną. Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu.- Co już następną nakręcasz?
-Co.?-spytał zaskoczony
-Jennifer radzę ci uważać, bo zrobi ci dziecko zostawi. Tak jak mnie- powiedziałam już płacząc
-Ty jesteś w ciąży?-spytał Louis z mokrymi oczami
-Tak pajacu.!-krzyknęłam i wyszłam. Pobiegałam na salę gimnastyczną. Znowu zaczęłam bezsensownie walić w ten worek. Po prostu musiałam jakoś odreagować. Łzy z oczu cały czas mi się lały. Nic nie widziałam. Nie wytrzymałam i po prostu usiadłam i zaczęłam histerycznie płakać. W wieku 18 lat zaszłam w  ciążę. Tak na prawdę moja mama wcale nie była lepsza. Tak, czy tak zawsze mi powtarzała, że chciałaby widzieć wnuki. Jedno wiem na pewno: muszę polecieć do USA i pójść nad jej grób. Postanowiłam wrócić do domu. Bez słowa przeszłam przez salon i udałam się do mojego pokoju. Rozebrałam się do bielizny. Stanęłam przed olbrzymim lustrem i obróciłam się bokiem. Mój brzuch był dla wszystkich niezauważalnie zaokrąglony. Ja widziałam już to. Wzięłam kubek do ręki  iż całej siły rzuciłam nim w lustro. Zaraz po tym stłukło się i naczynie i całe lustro. Wszędzie było szkoło. Zjebałam po ścianie i znowu się rozpłakałam. Nagle do mojego pokoju wszyscy wbiegli i patrzyli wystraszeni zaraz to na mnie, a później na cały pokój.
-Co się stało?-spytał cicho Liam
-A kurwa miała kaprys stłuc lustro- krzyknęłam cały czas płacząc.
-Co się cały czas dzieje, cały czas chodzisz zapłakana i nerwowa, ogólnie smutna- kontynuował Liam
-Spytaj pana lustro najważniejsze i pana marchewkę.- powiedziałam, z twarzą schowaną w dłoniach
-Co żeście jej zrobili.?- mówił wściekły
-Tak jakby zgwałciłem ją-powiedział bardzo cicho
-Co zrobiłeś?!-wydarł się bardzo głośno
-To co słyszałeś. Przepraszam Patricia-powiedział do mnie
-Dobra już-powiedziałam cicho
-teraz ty co Louis zrobił?
-Zostawił mnie kiedy najbardziej go potrzebuję, potrzebowałam.
-Bez wątpienia obaj zawinili- powiedział Liam i podał mi rękę. Wstałam
-Ale tatuaż-powiedział Zayn i śmiesznie poruszył brwiami. Schowałam się za plecami Liama
-Zayn, jesteś głupi- wrzasnął na niego Liam
-To nie wszystko- powiedziałam gdy już wszyscy się uspokoili.
-Co jeszcze?-spytał z troską w głosie Liam
-Jestem w ciąży
-No to się porobiło- podsumował i chwycił się za głowę-Wszystko będzie dobrze.- ubrałam się: http://stylistki.pl/na---luzie-226902/ ( bez okularów) i już chciałam zejść na dół, tylko Louis wciągnął mnie do swojego pokoju
-Wybacz mi, kocham cię bardzo mocno. Proszę- jego oczy się zaszkliły
-Dobrze- pocałowałam go najmocniej jak umiałam. Poszliśmy na dół. Chłopaki włączyli jakiś durnowaty film. Wtuliłam się w Louisa i oglądałam go. Kątem oka zauważyłam, że Nicol jest tak samo jak ja wtulona w  Hazzę. Później zarazem z Louisem poszliśmy spać do mojego pokoju. Zasnęłam w jego objęciach. Mogłam tak leżeć/trwać wiecznie.

sobota, 5 stycznia 2013

20. Znowu wszystko się wali. Część I

Tydzień później. Patricia*
Wszystko było dobrze przez ten tydzień i dziś do domu wracam. Leżałam właśnie na łóżku w moim pokoju.
-Hej kochanie. Jak się czujesz?-spytał mój chłopak
-A dobrze słońce. Kocham cię wiesz?-powiedziałam do niego słodko
-A ciebie też. Pozwolisz mi iść do klubu dzisiaj z Liamem Niallem i Harrym?
-No jasne. Nie musisz się mnie o zgodę pytać
-Dziękuję- pocałował mnie i wyszedł.
                                                                      19*
Siedziałam w salonie na kanapie. Chłopcy przed chwilą poszli. Zostałam sama z Zaynem. Ta niezdara nogę złamała. Dosiadł się na drugi koniec kanapy. Zaczął się przysuwać
-Chcesz coś?-spytałam nie odrywając wzroku od ekranu telewizora.
-Zabawmy się. Louis niczego się nie dowie.
-Wykluczone-oburzyłam się. Poczułam jego rękę na moim udzie. Zsunęłam ją zaraz.
-No przestań się opierać- chwycił jedną ręką moje obie. Nie wiem jak to zrobił. Później taśmą je owinął. Wiedziałam, że szykuje coś złego. W mojej głowie miałam same ciemne scenariusze. Ręką podwiną moją koszulkę. Wtedy zaczęłam się wyrywać, lecz na marne. Niedługo ona leżała na podłodze porozrywana na kawałki. Później zabrał się za spodnie. Rozciął je nożyczkami i one też na podłodze się znalazły. Zostałam w samej bieliźnie. Łzy leciały mi po policzkach strumieniami. Beczałam jak dziecko. Czułam się w tym momencie jak dziwka. W końcu stał się moment, którego nie chciałam, którego tak się bałam. Zerwał bieliznę. Wszedł we mnie. Łzy leciały mi tak bardzo, że nawet nie nadążałam oddychać. Po 5 min według zegarka skończył. Może to było 5 min, ale dla mnie wieczność. Jeszcze nigdy nie byłam tak poniżona. Z płaczem uciekłam do mojego pokoju. Malik pobiegł za mną, ale była szybsza i zdążyłam zamknąć drzwi na klucz.
-Patricia do cholery otwórz te drzwi.-krzyczał- Masz nic nie mówić chłopakom, ani Nicol jak wróci… Rozumiesz?- krzyczał jak opętany
-Zostaw mnie zboczeńcu- ledwo mówiłam przez łzy, które cały czas zalewały mi oczy. Napuściłam wodę do wanny i weszłam do niej. Chciałam jak najszybciej zmyć z siebie zapach i dotyk Zayna. To było takie obrzydliwe. Z resztą co ja teraz powiem Louisowi: Kochanie twój najlepszy przyjaciel mnie zgwałcił. Jak się bawiłeś?. To patologia normalnie. Czemu moje życie musi się tak pieprzyć? A może nie powiem nic Louisowi.! Nie, nie mogłabym mu spojrzeć w oczy. Niby nic to nie zmieni, bo to nie moja wina, ale ja taka nie jestem. Kurwa, co ja teraz mam zrobić? Jedynym sensownym było by samobójstwo, ale nie mogę być tchórzem i zabić się. Wyszłam  z wanny i usiadłam na łóżku. Tępo wpatrywałam się w okno. Jedyna osobą, która dałaby mi otuchę jest Louis. Jego teraz potrzebowałam, ale jak mu powiem, to nie będzie chciał mnie znać. Usiadłam do kąta i się rozpłakałam ponownie. Nagle zauważyłam, że ktoś trzyma klamkę
-Odejdź Zayn, nie chcę cię znać sukinsynu.
-Patricia co się stało.?- zapytał Louis. Podleciałam do drzwi. Otworzyła je wpuściłam go i zamknęłam s
powrotem.- Czemu jesteś taka przerażona, co się stało?
-On… no bo… no bo Zayn mnie zgwałcił- powiedział cicho
-Ty się słyszysz? Mój przyjaciel nie zrobiłby takie coś.- wyszedł i trzasnął drzwiami. Rozpłakałam się i zjechałam po ścianie. Cały świat mi się walił. Położyłam się do łóżka. Tępo wpatrywałam się w sufit całą noc.