niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział pierwszy.!


Dzień zapowiadał się na męczący. To właśnie dziś wracamy do Londynu. Miasta pełnego dobrych i złych wspomnień. Jeśli zdarzy się okazja, to ochrzanię Greg’a.
Wstałam kompletnie nie wyspana. Z walizki wyciągnęłam ciuchy i poszłam do łazienki ubrać się w nie. Zrobiłam lekki makijaż i wyszczotkowałam włosy. Weszłam do pokoju małego szkraba. Usiadłam na jego małym łóżeczku i lekko szturchnęłam. Otworzył on swoje piękne brązowe oczy i przetarł je.
-Ubieramy się mały. Dzisiaj wieki dzień. – uśmiechnęłam się promiennie i poczochrałam jego włosy potargane w każdą możliwą stronę. Mały wygrzebał się z łóżeczka i poszedł do łazienki. Zaśmiałam się tylko i z walizki wyciągnęłam mu ubrania. Pomogłam mu się ubrać i razem zeszliśmy do kuchni. Zrobiłam mu miskę jego ulubionych płatków, a ja wzięłam  jabłko. Do domu wpadł cały zdyszany tata
-Zbieramy się. Mamy za półtorej godziny samolot- wywróciła oczami i poszłam na górę po rzeczy moje i małego. Z 2 walizkami wróciłam na dół, a tata zapakował je do bagażnika. Wróciłam jeszcze do domu i zrobiłam na szybko parę kanapek. Wróciłam do auta, a ojciec ruszył z piskiem opon. – Ja mam małego od poniedziałku do piątku, a ty go w piątek po przedszkolu bierzesz do siebie.
-To my będziemy osobno mieszkać.?- zadziwiłam się bardzo.
-Tak- powiedział ze wzrokiem wlepionym w przednią szybę. Nie odpowiedziałam mu już, tylko popatrzyłam na krajobraz za szybą. Szkoda, że miałam wyjeżdżać z tego wspaniałego miasta jakim są Katowice. Fakt przez te pięć lat nie nauczyłam się dobrze gadać po polsku, ale porozumieć „biednie” się umiem.  W czasie tych zaciętego rozmyślania zasnęłam. Obudził mnie dopiero słodki głos mojego kochanego  Filipka.
-Ejj, jesteśmy już- zdezorientowana otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Rzeczywiście byliśmy pod lotniskiem.  Leniwie wyszłam z auta i rozejrzałam się dookoła. Chwyciłam Filipa za rękę i ruszyłam z nim za tatą. Ojciec poszedł załatwiać sprawy biletów i dowodów. Z małym usiadłam na plastikowym krzesłach.- Vanessa, a jak oni mnie nie polubią- spytał mnie i popatrzył głęboko w oczy
-Na pewno polubią. Jesteś przekochanym dzieckiem- poczochrałam go po włosach.
-Skoro jestem taki kochany, to czemu mama nas opuściła
-Mama nas nie opuściła. Tylko musiała iść do innego świata. Mały Jezus chciał ją przy sobie. Ale on jest z nami i chroni nas zawsze.
-Tak myślisz.?- w jego oczkach zauważyłam łzy
-Ja tak nie myślę, wiem to słońce- Filip wtulił się we mnie. Pogłaskałam go po włosach.
-Idziemy- powiedział ojciec. Ruszyliśmy za nim w stronę naszego samolotu. Weszliśmy do środka i usiedliśmy na naszych miejscach. Nałożyłam słuchawki na uszy i zaczęłam słuchać mojego ulubionego zespołu One Direction. Lubiłam ich muzykę, ale nie interesowałam się życiem prywatnym. Muzyka była moim hobby zaraz po tańcu. Muzyka, to temat ogólny- śpiewam, gram na fortepianie i gitarze. W tym potrafię się zatracić. Jest to moim życiem. Nigdy nie byłam w niczym dobra, tylko w muzyce i w tańcu
                              ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wylądowaliśmy. Zabrałam moje walizki i taksówką pojechałam pod wskazany przez ojca adres. Po 30 min drogi pojazd zatrzymał się pięknym jasnożółtym domem. Nawet nie wiem, czy mogłam to nazwać domem, równie dobrze willą. Z bagażnika kierowca wyciągnął moją walizkę. Ostrożnie otworzyłam drzwi budynku. Zobaczyłam pięknie i nowocześnie urządzony salon. Sofa była w kolorze jasnego-beżu. Na brązowych ścianach wisiały różne obrazy. Po środku stał szklany stolik. W całym pomieszczeniu były trzy małe szafki ze szklanymi drzwiami. Na wprost kanapy znajdował się 50-calowa plazma. Położyłam walizkę i po krętych schodach poszłam na górę. Weszłam do jedynych drzwi na piętrze. Był to pokój cały turkusowy i urządzony już jak sypialnia. Po środku stało wielkie łóżko z ciemnego drewna, jak podłoga. Po drugiej stronie było olbrzymie balkonowe okno i wyjście na balkon. Otworzyła szklane drzwi i stanęłam na balkonie. Ukazała mi się cała okolica. Było tu pięknie. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem i wróciłam do środka. Zauważyłam dwoje drzwi. Weszłam do pierwszych i znalazłam się w łazience. Była ona szaro-niebieska. Na wprost mnie były drzwi balkonowe, również prowadzące na balkon. Wyszłam z łazienki i poszłam do drugich drzwi. Otworzyłam je i otworzyłam usta ze dziwienia. Było tam pełno butów. Jakiego koloru i rodzaju buty mogłam sobie wymarzyć. Trochę dalej były jeszcze jedne schody. Zeszłam nimi i znalazłam się w garderobie pełniej ubrań. Jednym słowem byłam w niebie. Muszę przyznać mój ojciec się postarał i to bardzo.  Wróciłam do pokoju później na dół. Weszłam do kuchni, która była szaro-żółta. Znajdowały się w niej wszystkie sprzęty jakie mogłam sobie wymarzyć. Były jeszcze w niej białe drzwi weszłam do nich i znalazłam się w błękitno-szarym pokoju. Zobaczyłam w nim dwa łóżka, plazmowy telewizor, w kącie mała kanapa i stolik. Byłam zachwycona całym domem. Wróciłam do przed pokoju i z walizką po schodach                                                                                                          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz